czwartek, 31 lipca 2014

Fatalny krem do depilacji pod prysznic od Veet nawet dla Femme Fatale...


Kochani!

Oglądając reklamę w telewizji o kremie pod prysznic do usuwania włosków cudowna Femme Fatale ma szybki pomysł na depilację oczywiście sięga po krem do depilacji pod prysznic i w kilka minut ma jedwbiście gładkie nogi... I tak oglądając tą reklamę większość z nas myśli, ależ oczywiście wspaniały nowy produkt skoro Femme Fatale ma gładziutkie nogi to i ja je muszę mieć. 
Jakby nie było, ja też bardzo je chciałam mieć i co z tego wyszło ? Dobre pytanie zapraszam Was na moją recenzję...

sobota, 26 lipca 2014

Collection Lasting Perfection puder w kamieniu oraz korektor...

Witam Was Kochani!

W miarę możliwości staram się na bieżaco zostawiać Was z recenzjami produktów, które zamieszkały w mojej kosmetyczce w lipcu. Przedstawiam Wam dwa produkty puder w kamieniu oraz korektor firmy Collection. Nie wiem do końca jaka zmiana i przyczyna nastąpiła, że firma lekko zmieniła nazwę, ale wcześniej nazwa firmy była Collection 2000, teraz jest tylko Collection. Dzisiaj skupię się na recenzji o pudrze w kamieniu. Jeśli chodzi o korektor zapraszam Was na recenzję tutaj, gdyż o nim już pisałam i zdania jeszcze nie zmieniłam. Puder to zupełnie nowy produkt dla mnie od firmy Collection.

Collection Lasting Perfection puder w kamieniu i korektor

czwartek, 24 lipca 2014

Sally och Sally czyli Sally Hansen i kultowy żel do usuwania skórek...

Cześć Kochani!
Sally och Sally... Jak zobaczyłam w swoim lokalnym Bootsie, że wstawili szafę z firmą Sally Hansen nie mogłam uwierzyć, że tam też znalazłam tą plastikową niebieską butelkczkę.
Ten żel do usuwania skórek Sally Hansen bardzo chciałam mieć i potrzebowałam tego by móc się przekonać, że jest mi potrzebny. Czy jest mi potrzebny? Zaraz sie o tym przekonacie?

Sally Hansen żel do usuwania skórek
OPAKOWANIE I WYGLĄD:
Plastikowa buteleczka. Zaopatrzona w aplikator, którym całkiem wygodnie nakłada się żel na skórki wokół paznokcia. 


Sally Hansen

Sally Hansen

Buteleczkę wygodnie trzyma się w dłoni jest niezmiernie wygodna. Nie jest zbyt duża dlatego też możemy ją zabierać również na wyjazdy, gdyż spokojnie zmieści się w kosmetyczce.

KONSYSTENCJA:
Przezroczysty żel zamknięty w plastikowej buteleczce. Jest dość lejący się, ale po zaaplikowaniu go wokół skórki nie spływa nam nie ma co się obawiać. Żel nie przebarwia paznokcia, ani skórek.

POJEMNOŚĆ:
Buteleczka zawiera 29,5 ml żelu.

SKŁAD:
Dla zainteresowanych podaję też skład.

Sally Hansen
SPOSÓB APLIKACJI:
Aplikujemy żel wokół paznokcia, zostawiamy na 15 sekund następnie odciądamy skórki drewnianym patyczkiem lub patyczkiem, który posiada kopytko. Po odciągnieciu skórek zmywamy resztki żelu z dłoni. I mamy już odciągnięte skórki. 

MOJA OPINIA I SPOSTRZEŻENIA:
Produkt warty ceny i godny polecenia. Dlaczego? Naprawdę skutecznie są usunięte skórki paznokcia. Nie trzeba ich usuwać mechanicznie, a do tej pory ja poprostu je wycinałam i one tylko i wyłącznie narastały. Sam żel jest bezzapachowy, bezbarwy. Nie barwi paznokcia i skórek wokół. Nie podrażnia. Dobrze się rozprowadza. Jest niesamowicie wydajny, naprawdę nie potrzeba go dużo, a efekty są zauważa;ne już po pierwszym użyciu, przekonałam się o tym na własnej skórze. Nie wyobrażam sobie teraz nie mieć tego żelu do skórek. Jedynie nie zgodzę się do końca z tymi 15 sekundami, gdyż moje skórki są grubsze i lepiej zostawić ten żel na około jedną minutę, pózniej rzeczywiście kiedy one są miękkie to tyle czasu nie potrzebujemy. Jeśli chodzi o ten żel tak naprawdę nie mam się do czego przyczepić jest to mój ideał jeśli chodzi o dbanie o skórki wokół paznockia. Naprawdę polecam.



A Wy jakich produktów do usuwania skórek używacie? Znacie Sally Hansen czy polecacie coś innego?
Pozdrawiam Was serdecznie
Mama małego Szkraba
Wasza


poniedziałek, 21 lipca 2014

Nowości kosmetyczne lipca...

Cześć Wszystkim!
Kochani moi dzisiaj pokaże Wam co zakupiłam w lipcu do swojej kosmetyczki.
Dalej trzymam się tego, że zużywam na bieżąco, a kupuje tylko to co jest mi niezbędne.
Zapraszam Was do mojej lipcowej kosmetyczki.

Nowości lipca:Veet, Sally Hansen, Garnier, Collcection, Loreal, Batiste, V05
Jeśli chodzi o kosmetyki do depilacji jestem bardzo sceptycznie nastawiona do nich. Nie wiem dlaczego, ale uległam firmie Veet i kremowi do depilacji pod prysznic. Zobaczymy czy okaże się ulubieńcem, czy go znienawidzę, bo bedzie to bubel?

Veet krem do depilacji pod prysznic
Ach Sally Hansen i słynny żel do usuwania skórek. Miałam go na swojej liście chciejstw w momencie kiedy pojadę do Polski. Ku mojejmu zaskoczeniu znalazłam go w swoim lokalnym Bootsie tylko dlatego, że wstawiona została cała szafa firmy Sally Hansen juupi!!! 

Sally Hansen

Toniki z firmy Garnier lubię. Poprzedni, który miałam był z ekstraktem z winogron, tym razem kupiłam sobie tonik, ale do cery wrażliwej bezzapachowy.

Garnier tonik Simply Essentials

Poszłam tylko zakupić mój ulubiony korektor z firmy Collection, a wróciłam i z korektorem i z pudrem Lasting Perfection.

Lasting Perfection puder i korektor

Skusiłam się też na lakier do włosów Loreal Elnett Satin. Muszę przyznać, że już po pierwszym razie nie żałuje jego zakupu. Co prawda to małe opakowanie, ale wiem, że następne będzie pełnowymiarowe.

Loreal Elnett Satin
Do torebki kupiłam też małe opakowanie suchego szamponu Batiste czasami warto mieć taką alternatywę w sytuacji awaryjnej.

Batsite
A na koniec olejki do włosów firmy V05 kupiłam je jedynie dlatego, że za 4 olejki zapłaciłam Ł1 dlatego też wzięłam dwa opakowania.

V05 olejki do włosów

Na koniec zostawiłam Wam moje skarby z Lush. Nie mogłam się oprzeć i musiałam kupić Aqua Marine, Fresh Farmacy mydełko i poprosiłam o próbkę peelingu Ocean Salt.

Aqua Marina, Ocean Salt, Fresh Farmacy

To by było na tyle z moich nowości lipcowych. Nie będę Wam obiecywać, że pojawią się bardzo szybko recenzje, bo to tylko zależy od mojego małego Szkraba i jego humoru, choć naprawdę czasami bardzo bym chciała coś naskrobać, ale niestety czas mam ograniczony. Na pierwszym miejscu moja Ptaszyna.


A co w Waszych kosmetyczkach nowego pojawiło się w lipcu?
Pozdrawiam Was z gorącej Anglii 
Mama małego Szkraba
Wasza 





środa, 16 lipca 2014

Soap&Glory sugar crush żel pod prysznic...

Witajcie Kochani!
Dzisiaj po dłuższej przerwie przychodzę do Was z recenzją żelu pod prysznic od Soap&Glory. Uwielbiam tą firmę za pięknie zapachy, a poza tym za to, że kosmetyki w żaden sposób nie wysuszają mojej skóry. Już nie przedłużam i zabieram Was w różowy świat Soap&Glory.

Soap&Glory Suga Crush, żel pod prysznic

OPAKOWANIE I WYGLĄD:
W plastikowej różowej butli z dozownikiem zamknięty został żel pod prysznic. Dozownik niezmiernie wygodny w uzytkowaniu. Lubię takie rozwiązania, gdyż nie muszę męczyć się pod prysznicem i bawić otwieranie butelki. 
Ci co znają firmę Soap&Glory to wiedzą, że szata graficzna jest dość kolorowa, ale ciesząca też oko, na niektórych opakowaniach widnieją zdjęcia w stylu vintage. 

Soap&Glory Sugar Crush

Soap&Glory Sugar Crush

KONSYSTENCJA:
Wydawałoby się, że żel, ale jak jest to gęsty, kremowy żel, który nie ucieka z dłoni. Bardzo dobrze się pieni, nie potrzebujemy nie wiadomo jakiej ilości by umyć ciało. Ja zawsze nabieram na dłoń dwie pomki i wierzcie mi, że naprawdę wystarcza. Nie ma najmniejszego problemu ze zmyciem ze skóry ciała. 

Soap&Glory Sugar Crush

Soap&Glory Sugar Crush żel pod prysznic

ZAPACH:
Zapach świezej limonki. Dla mnie osobiście to zapach świeżych cytrynowych lodów. Ten zapach przywołuje pewne wakacje nad Bałtykiem. Uwielbiam ten świeży, odprężający zapach tego żelu. Aż chciałoby się móc w jednej chwili telepertować nad morze. Gdybym tylko przez internet mogła dać Wam go powąchać :)

POJEMNOŚĆ:
Butla żelu o pojemności 500ml. 

Soap&Glory Sugar Crush

CENA:
Z tego co pamiętam to kupiłam go za ok. Ł.6.50

SKŁAD DLA ZAINTERESOWANYCH:

Soap&Glory Sugar Crush

MOJA OPINIA I SPOSTRZEŻENIA:
Bez dwóch zdań jest to mój ulubieniec. Pierwszym, żelem od Soap&Glory był Clean on me, którego uwielbiałam, ale ten Sugar Crush jest tak samo dobry jak Clean on me. Za co uwielbiam ten żel? Przede wszystkim za konsystencję. Cudownie kremowy żel pod prysznic, który wspaniale myje moje ciało. Żel dobrze rozprowadza się ma skórze, nigdzie nie ucieka, nie spływa. Nie przesusza mojej skóry, nie podrażnia, wręcz przeciwnie skóra jest miękka, delikatna, odświeżona. Pozostawia piękny zapach, który utrzymuje się dość długo. Jest niezmiernie wydajny, tą butlę chyba używam juz od czterech miesięcy. Używam go również w połączeniu z peelingiem z tej samej serii. Lubię też te kolorowe opakowania od Soap&Glory, które są niezwykle słodkie. Takie różowe cukieraski.
Jeśli miałybyście okazję wypróbować ten żel pod prysznic to z czystym sumieniem mogę Wam go polecić i wiem, że bedziecie zadowoleni. Jedyny minus to dostępność gdyż żel Sugar Crush jedynie można kupić w Anglii w drogerii Boots, ewentualnie pozostaje Wam Allegro. Jeśli jednak macie znajomych na wyspach serdecznie Wam polecam Soap&Glory Sugar Crush i nie tylko. 


Soap&Glory Sugar Crush


SZYBKIE PODSUMOWANIE SOAP&GLORY SUGAR CRUSH:
  • kremowa kosystencja
  • zapach świeżej limonki, który utrzymuje się na ciele
  • dobrze się pieni
  • nie przesusza, nie podrażnia
  • pozostawia skórę miękką, nawilzona i odświeżoną
  • dobra cena w stosunku do wydajności
  • ładna szata graficzna 
  • spora pojemność
 Znacie kosmetyki Soap&Glory? Może już miałyście Sugar Crush w swojej łazience? 
Pozdrawiam Was 
Zapracowana Mama Małego Szkraba



piątek, 11 lipca 2014

Wiosenne denko cz.2 czyli kosmetyki na ''nie''

Witajcie Kochani!
Dzisiaj spózniony post o kosmetykach, które mnie do końca nie zachwyciły i do których nie wrócę. Oto i moje typy kosmetyczne na ''nie''

PIELĘGNACJA TWARZY:

Hydraluron, Avene, Soap&Glory

Hydraluron - na samym początku kiedy go używałam zachwyciłam się nim i myślałam, że produkt jest godny ceny. Owszem jest, ale pod warunkiem, że naprawdę widać jakieś efekty. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś więcej. Do tego serum nie wrócę tylko dlatego, że pod koniec używania moja skóra dziwnie po tym serum była przesuszona ??? Tak, tak nie nawilżona tylko przesuszona. Poza tym cena Ł16.99 troszkę wygórowana, a i tak to cena z promocji...
Avene - żel do demakijażu... Tak jak jestem wielką fanką Avene to z tym żelem jakoś długo mi się wspołpracowało i chyba nie do końca taka znajomość była taka jaką oczekiwałam... Raczej już do niego wrócę. Dla osób z wrażliwą cerą polecam.
Soap&Glory - tak jak firmę Soap&Glory uwielbiam i ich kosmetyki do ciała, tak kosmetyki do twarzy niekoniecznie im wychodzą do końca... Więcej nie kupię tego mleczka do oczyszczania twarzy. Uważam, że jest dużo więcej lepszych produktów do twarzy niż to mleczko... 

PIELĘGNACJA CIAŁA:

Balea, Fenjal, Argan Oil
Balea - żel do golenia... Ach ta Balea... Niektóre produkty potrafią uwieść ten żel do golenia niestety mnie nie uwiódł, a zawiódł... Na sto procent nie trafi więcej w moje łapki. Słabo się rozprowadzał, a zamiast maszynka miała sunąć po nogach to tępo się goliło nogi za pomocą tego żelu... Pozostanę wierna jednak żelom do golenia firmy Gillette...
Fenjal - żel pod prysznic... Miałam z tej serii balsam do ciała i naprawdę był dobry, stwierdziłam, że skoro balsam taki dobry to zapewne i żel pod prysznic też taki będzie, jakże się myliłam. Jakoś go zmęczyłam, przesuszał moja skórę niesamowicie po każdej kąpieli... Temu panu już podziękujemy... I nigdy już do niego nie wrócę...
Argan Oil foot pack -  skarpetki do stóp. Liczyłam, że okażą sie fajnym produktem.... Co prawda latem świetnie chłodzą, ale z nawilżania nici... Szkoda oj szkoda... 

Niekiedy kupując kosmetyki myślimy, że świetnie się sprawdzą, pierwsze użycia nas zachwycają, a po dłuższej znajomości zastanawiamy się czy to były dobrze ulokowane pieniążki... Są takie perełki do których lubimy wracać, ale te kosmetyki z poniższej listy nie są nawet godne polecenia... 


A czy w Waszych denkach znalazły się kosmetyki do których już nie wrócicie i nie polecicie? 
Pozdrawiam Was serdecznie 
Zapracowana i zabiegana Mama Małego Szkraba 
Wasza


czwartek, 3 lipca 2014

Wiosenne denko cz.1 kosmetyki na "tak"

Witajcie Kochani!
Dzisiaj przychodzę do Was z postem zdenkowanym. Chciałabym Wam przedstawić kosmetyki do których napewno wrócę lub już ponownie je kupiłam. 

PIELĘGNACJA TWARZY:
 
Avene, Lush, Saipan, Garnier

Odżywczy krem do twarzy Avene - bardzo dobry krem jeśli chodzi o odżywianie i nawilżanie skóry twarzy. Treściwy co też wspaniale spełnia się w okresie jesienno - zimowym, na lato troszkę za bogaty jak dla mnie. Powrócę do niego napewno.
Woda termalna Avene - jak do tej pory nie miałam lepszej i jak dla mnie naprawdę bardzo dobra.
Let the good times roll Lush - genialny czyścik do twarzy od Lush, bardzo dobrze peelingował twarz, ślicznie pachniał, a przede wszystkim skóra po takim oczyszczeniu naprawdę była oczyszczona i do tego nawilżona duży plus dla Lusha za ten produkt.
Algi białe- maska gumowa Saipan - cudowna maska algowa, która nie tylko nawilżała, ale i potrafiła ukoić skórę. Mam już drugie opakowanie dlatego też niedługo przygotuję dla Was o niej post.
Tonik z ekstratem z winogron Garnier - milo czasami wrócić do toniku z przed lat i dalej być z niego zadowolonym. Tani i dobry jedyny produkt z Garnier, który mnie nie zawiódł.

PIELĘGNACJA WŁOSÓW:

Alterra, Kerastase, Argan Oil

 
Szampon i odżywka Alterra ( granat i aloes ) - oba produkty godne polecenia. Świetnie razem sprawdzają się w pielęgnacji włosów. Moim zdaniem cenowo bardzo przystępne, a i spełniają swoje oczekiwania.
Ampułka vita-ciment Kerastase - owszem naszpikowana chemią, ale moje włosy mimo wszystko czasami potrzebują i takiego wspomagacza. Szkoda tylko, że jest dostępna w sklepach internetowych lub na allegro, tak czy inaczej zapewne do niej jeszcze wrócę.
Argan Oil maska nawilżająca do włosów - mój hit jeśli chodzi o pielęgnację włosów. Nie dość, że mega tania, pięknie pachnie zielonym jabłuszkiem, a do tego hmmm stuprocentowe zadowolenie z nawilżenia i wygładzenia włosów.

PIELĘGNACJA CIAŁA:

Babydream, Hipp, Lady Speed Stick, Neal's Yard, Perfecta SPA

 
Emulsja do kąpieli Babydream - kupię ją jeszcze nie raz, moje ciało i przed ciążą, ale i w ciąży bardzo tą emulsję lubiło. Polecam każdemu.
Oliwka do ciała Hipp - jak dotąd najlepsza oliwka do ciała na rynku kosmetycznym, pozbawiona wszelkich dodatków chemicznych. Uwielbiam ją ja, ale i mój Synek również. 
Lady Speed Stick - to mój stały bywalec kosmetyczny, który chroni mnie od przykrego potu zawsze i wszędzie jest ze mną. Nie wiem ile opakowań już zużyłam.
Masło wygładzające Perfecta - zapach marcepanu już na dzień dobry mnie uwiódł, a samo masło i jego lekka formuła zachęca do ponownego rozsmarowania. W połączeniu z peelingiem do ciała tej firmy duet doskonały. 
Krem do rąk Neal's Yard - Krem z miodem organicznym oraz olejkiem pomarańczowym. Bardzo dobry krem do rąk szczególnie zimą rewelacyjnie otulał moje dłonie, a przy tym zapach pomarańczy. Ach i och.


To są kosmetyki do których wrócę jeszcze nie raz. To lista produktów które mnie nie zawiodły, które mogę polecić każdemu.
 A czy Wy macie takie produkty do których wracacie po każdym zdenkowaniu?
Pozdrawiam Was cieplutko 
Zapracowana Mama Małego R. 



wtorek, 1 lipca 2014

Okruchy z życia czyli druga (bawełniana) rocznica ślubu...

Kochani Moi!
Ten post miał się pojawić wczoraj, ale zamieszczam go dzisiaj wieczorem. Nasz Szkrab wczoraj miał pierwsze szczepienie i to było dla niego bardzo ciężkie południe jak i wieczór.
Wczoraj minęły dwa lata od mojego ślubu...Wydaje mi się jakby to była wieczność... Zaledwie dwa lata ile rzeczy wydarzyło się w moim życiu. Wiem jedno, że to wszystko co mnie spotkało dzisiaj, wczoraj, tydzień, miesiąc oraz dwa lata temu nie wydarzyłyby się gdyby nie mój Kochany Mąż. 
Każdemu z Was życzę by na Waszej drodze trafił się ten na którego tak długo czekaliście... 
A Tobie mój Kochany Mężu żeby tych naszych rocznic było więcej i więcej... W tym roku to nasza druga rocznica bawełniana :)

30.06.2012