środa, 7 stycznia 2015

Smooch operator Soap&Glory...

Witajcie!
Dzisiaj szybki post o małym cacuszku, które jest uwielbiane przez moje usta. O kim lub o czym mowa? O balsamie nawilżającym do ust od Soap&Glory.

Soap&Glory Smooch operator

Jeśli chodzi o markę Soap&Glory to bardzo lubię produkty do ciała czyli peelingi, kremowe żele pod prysznic, masła. Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy lub jej okolic to muszę przyznać, że bardzo sceptycznie do tych produktów podchodzę. Może dlatego, że miałam mleczko oczyszczające do twarzy, które tak naprawdę u mnie się średnio sprawdziło i nie miałam za dużej ochoty dawać szansę innym produktom. Do rzeczy.
Jesienno-zimową porą moje usta są bardzo niesforne i często się przesuszają. Po szale pomadek ochronnych od Nivea, Maybelline, Carexie itp doszłam do wniosku, że muszę odkryć coś nowego i lepszego. Chyba mi się to udało...

OPAKOWANIE I WYGLĄD:
W małym, papierowym pudełeczku ukryty jest mały okrągły pojemniczek. Białe plastikowe, zakręcane opakowanie. Nie do końca lubię taką formę, ale przymknęłam na to oko. 
Po odkręceniu w słoiczku mieszka delikatnie różowe mazidełko. Wielkość pudełeczka jest dość praktyczna, bo zmieści się i w wyjazdowej kosmetyczce, ale również i w małej torebce, a nawet w kieszeni. 

Soap&Glory Masełko do ust

Soap&Glory Masełko do ust

Masełko do ust

ZAPACH:
Delikatna kokosowo-migdałowa nutka, tak mi się kojarzy. 

POJEMNOŚĆ:
Opakowanie zawiera 8g produktu. 

CENA:
Ok. Ł5

SKŁAD:
Dla zainteresowanych:

Soap&Glory Masełko do ust

MOJA OPINIA I SPOSTRZEŻENIA:
Szukałam czegoś z czego naprawdę będę zadowolona i mimo mojego nastawienia do Soap&Glory, że jedynie produkty do pielęgnacji ciała mnie przekonują to tutaj nastąpił przełom. Zapach mnie przekonał, choć sądziłam, że będzie bardziej intensywny. Jest delikatny i po kilku minutach na ustach tak naprawdę już go nie czuć. Konsystencja tego mazidełka jest bardzo zbita, ale treściwa. Czasami trzeba troszkę się napracować, żeby ten produkt nabrać palcem, ale naprawdę warto. 
Ten balsam do ust przekonał mnie do siebie już po pierwszym użyciu kiedy moje usta były spierzchnięte i powoli zaczęły mi delikatnie pękać. Już po nasmarowaniu ust na noc przyniósł efekt. Usta były nawilżone przez całą noc, odżywione i nie było już mowy o tym, że są spierzchnięte. Po kolejnych użyciach wróciły do swojego normalnego stanu. Balsam masełko mnie do siebie przekonało i nie mogę bez niego się obejść. Usta są nawilżone, odżywione, produkt stanowi świetną bazę pod szminkę. Nie zjadam go i przede wszystkim nie robią mi się białe pozostałości po produkcie jak po niektórych pomadkach ochronnych. Zauważyłam też, że szminka dłużej się pod tym malowidełkiem trzyma. Może za bardzo piszę tu achy i ochy. Pamiętam swoją przygodę z Carexem pierwsze tygodnie uwielbiałam go, a później go znienawidziłam bo przesuszył mi tylko usta. Tutaj po miesiącu regularnego używania nic się nie zadziało. Kolejny plus to wydajność nie potrzeba go wiele, a już potrafi zdziałać cuda. 
Wiem, że w komentarzach pojawi się zdanie, ale nie mam do tego kosmetyku dostępu, ale piszę o nim, bo być może gdzieś kiedyś będziecie mieć okazję go wypróbować to mogę go Wam polecić. 


Soap&Glory Lip Butter Balm



A jakich mazidełek ochronnych Wy używacie? Czekam na Waszych ulubieńców?
Pozdrawiam cieplutko
Mama małego Szkraba 
Wasza






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz